3/21/2018

Tyler Falcone


Tyler Falcone
20 lat        klasa fotograficzno-filmowa         bez zajęć dodatkowych 
pokój w internacie       warsztat samochodowy drugim domem        weekendowo barman
Nie masz w zwyczaju giąć karku, niezależnie od tego, z jaką mocą życie usiłuje ściągnąć Cię w dół. Kiedy miałeś 3 lata, Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a Tobie udało się przeżyć tylko dlatego, że ojciec zawsze porządnie mocował fotelik; matka natomiast pilnowała, żebyś absolutnie zawsze był zapięty. Ze zderzenia czołowego podobno wyszedłeś bez szwanku, ale nie dane jest Ci tego pamiętać. W gruncie rzeczy tak jest lepiej. Wystarczy, że już jako małe dziecko byłeś zdany tylko na siebie, bo babka ze strony matki była zbyt schorowana, by się Tobą zająć. Jak przez mgłę wspominasz pierwsze miesiące, kiedy każdej soboty fatygowała wysuszone ciało, by odwiedzić Cię w domu dziecka. Potem przestała przychodzić     nikt nie powiedział Ci prawdy, odkryłeś ją sam dopiero po kilku latach, kiedy byłeś już na tyle bystry, by pojąć, co to znaczy śmierć. 
Kiedy miałeś 8 lat, pogodziłeś się z tym, że zostałeś sam. Przestałeś płakać już jakiś czas temu, nie zadawałeś niewygodnych pytań, bo wydawało Ci się, że już wszystko wiesz. Nie miałeś pojęcia, jak bardzo się myliłeś. 
Kiedy miałeś 10 lat, rządziło Tobą przekonanie, że nikogo nie potrzebujesz. Nie nawiązywałeś bliższych kontaktów z rówieśnikami, nie mając takiej potrzeby; nie w głowie były Ci zabawy i wygłupy typowe dla dzieci w Twoim wieku. Ty chciałeś być kiedyś silny, niezależny, więc stałeś się cieniem starszych chłopców, chłonąc każdy ich zwyczaj i słowo. Chodziłeś przez to posiniaczony, śmierdzący fajkami, niejednokrotnie spędzałeś wieczory w karnym odosobnieniu, ale nie robiło to na Tobie najmniejszego wrażenia. Samotność nie robiła już na Tobie wrażenia, bo zamiast z nią walczyć, postanowiłeś się z nią zbratać. Tak było znacznie łatwiej czekać na jutro, choć nie sądziłeś, że coś może ulec szczególnej zmianie. Znów błąd. 
Kiedy miałeś 12 lat, po raz pierwszy zasmakowałeś władzy nad drugim człowiekiem, starszym zaledwie o rok. Popchnąłeś go na regał z książkami, po tym jak doprowadził do łez małą dziewczynkę. Nie znałeś jej, ale stanąłeś w jej obronie, bo w dziwny, niewytłumaczalny sposób przypominała Ci siebie sprzed lat. Zrozumiałeś, że siła daje Ci możliwości, że dysponując nią, możesz osiągnąć znacznie więcej. Nie byłeś już małym dzieckiem. Stałeś się małym mężczyzną, bo roztoczyłeś protektorat nad Nicole i nie tylko nad nią. Czułeś się odpowiedzialny za wszystkie słabsze dzieci, chcąc być dla nich kimś, kogo Ty potrzebowałeś jeszcze parę lat temu. Opiekowałeś się nimi, bo choć w ich wieku sam obywałeś się bez pomocy, chciałeś być komuś potrzebny. 
Kiedy miałeś 14 lat to, co los był skłonny Ci ofiarować, najzwyczajniej w świecie przestało wystarczać. Zacząłeś żądać sobie więcej, łaknąć bardziej. Jakby nie patrzeć, nie chodziło już tylko o Ciebie. Zawaliłeś szkołę, bo nie zależało Ci na zdobyciu wiedzy. Skupiałeś się na tym, by brać z życia jak najwięcej. Należało Ci się, w zamian za wszystkie krzywdy jakich mimo młodego wieku udało Ci się doświadczyć. Kradłeś, ale nigdy dla siebie. Zacząłeś od słodyczy dla Natalie i innych dzieci, a potem przerzuciłeś się na drobne pieniądze, z czasem sięgając po większe kwoty. 
Kiedy miałeś 16 lat, ktoś złapał Cię na gorącym. Nie poczułeś wstydu, nie skruszyłeś, wręcz przeciwnie     przydzwoniłeś świadkowi w zęby, a potem wziąłeś nogi za pas, nie mając zamiaru oddać łupu. Mało tego, posunąłeś się jeszcze dalej. Wskoczyłeś w odpalony na pobliskiej pompie samochód i zwinąłeś go razem z wężem tankującym, tym samym niszcząc wart setki dolarów podajnik paliwa. Nie potrafiłeś prowadzić, w tamtej chwili miałeś tylko nadzieję, że opowieści starszych kolegów na ten temat nie były jedną, wielką bujdą. Oczywiście ucieczka nie poszła po Twojej myśli, sam fakt, że udało Ci się ruszyć z miejsca był już pewnym okruchem szczęścia. Rozbiłeś się na pierwszym drzewie i po raz kolejny Fortuna była dla Ciebie łaskawa; nie tylko wyszedłeś z tego cało, ale także nie zdążyłeś zainteresować sobą policji. Ta przybyła na miejsce dopiero pół godziny później. W tym czasie właściciel stacji zdołał wyciągnąć Cię z wraku za fraki i skutecznie uziemić; wtedy pokonano Cię po raz pierwszy. Żałowałeś, ale nie tego, co zrobiłeś, tylko tego, że nie przyniosłeś Nicole obiecanych słodyczy; że trwoniłeś czas na zbieranie śmieci, zamiast bawić się z nią, pomagać w lekcjach. W tamtej chwili przyrzekłeś sobie, że nigdy nie złamiesz już danego komuś słowa; nieważne, ile miałoby Cię to kosztować. 
Teraz masz 20 lat i tak naprawdę niewiele zmieniło się w Twoim życiu. Twój kręgosłup moralny wciąż cierpi na zaawansowaną skoliozę, wciąż wstawiasz się za słabszymi, trzymasz się z dala od centrum zainteresowania i nie angażujesz w znajomości, przez co byłe kochanki stylizują Cię na zimnego skurwysyna. Szczerze? Niewiele Cię to obchodzi, bo niewieloma rzeczami się już przejmujesz. To, co liczy się teraz dla Ciebie najbardziej to to, żeby w każdy weekend odwiedzić Nicole i chwycić się każdego możliwego zajęcia, by jak najszybciej zebrać pieniądze i kupić mieszkanie. Wtedy najprawdopodobniej rozejrzysz się za możliwie najbardziej dochodową, stałą pracą i wyciągniesz ją stamtąd, tak jak obiecałeś.

1 komentarz: