3/21/2018

Michael Grannt

+ Michael "Fierce" Grannt +
Założyciel Gildii Ognia. Łowca.

- Jesteś złym człowiekiem, a mimo to jakiś pieprzony anioł stróż patrzy Ci przez ramię.
- Nie bądź dzieckiem Josh. Grunt to odpowiednio ulokować swój gniew.



»II« »III« »IV« »V« »VI« »VII«


| RASA: smok półkrwi |
| WIEK: 32 lata |
| PŁEĆ: mężczyzna |
| URODZONY: 13 sierpnia |
| OBYWATELSTWO: szkockie |
| POCHODZENIE: półwysep iberyjski |
| ZNAK ZODIAKU: lew|
| STAN CYWILNY: wdowiec |
| WZROST: 189 cm |
| WAGA: 92 kg |


- Zwątpiłem w miłość i cnotę, zostaje jeszcze rozpusta. Doskonale zastępuje miłość, sprowadza ciszę i daje nieśmiertelność.

"Nie jestem skomplikowany." Ogółem to jedynie trudny w obejściu, milczący typ z własnym światopoglądem. Karkołomnie szczery zawsze ujmie sobie z duszy twoim kosztem. Nie licz że będzie ściemniał i ubarwiał, o ile nie uzna tego za stosowne (racz spamiętać, że stosowność to w jego przypadku słowo poważnie nagięte a rezerwy cierpliwości równają się zeru). Jest zachłanny i gwałtowny. W gorączce nie myśli, pierwej spuszcza krew. Dlatego waż słowa jakie z nim wymieniasz, bo jeśli nie zada Ci cierpienia będzie wiedział jak uformować je w późniejszy odwet.
"Pracuję nad sobą." Z autopsji można stwierdzić że nie ma dla niego zbawienia, on sam również ci to powie. Nie ma taryf dla ludzi lejących juchę. Wymierzał ból i kochał to. Cudza nędza koiła jego własną. Dopiero czas otrzeźwił bydlaka. W rzeczywistości Michael to ostry, zmęczony życiem człowiek z tendencją do przyziemnych słabostek. Dragi są tu wyjątkiem potwierdzającym regułę. Dobry kumpel do kielicha dla tych co lubią życie na krawędzi.
"Zewnętrznie twardy, wewnątrz niezłomny." Jednak pozory lubią drwić sobie z ludzi. Miewa chwile słabości jak każdy. Z tą różnicą że wtedy nie stoi przy nim nikt bliski. Żonę i dzieci porwały mu tutejsze bestie, a on nie zdołał ich ocalić. Odtąd pokazuje światu jak bardzo nim gardzi po prawdzie gardząc jedynie samym sobą. I oto odwieczny sęk w jego egzystencji.
"Słaniam się maską dobroczyńcy." Kiedy na niego patrzysz nie widzisz jakiej krzywdy doznał od losu. Wręcz przeciwnie. Urabia cię uśmiechem, układa oczyma wedle zachcianek. Trzeba być wierutnym i przebiegłym by go przejrzeć. Lub cierpliwym by zaczął okazywać siebie. Dwie drogi lecz tylko jedna sprawdzona. W twojej gestii leży wybór jak zechcesz z nim postąpić. Lub nie ruszaj go wcale i odejdź w pokoju jeśli lubisz swoje zęby.
"Gdzieś tam mam serce." Po prostu oblekł je w hardą stal i otoczył grubym kamiennym murem, by nikt nie sięgnął poszarpanych strzępków. Wielu było takich co chcieli je układać. Próżne były ich wysiłki, może nie starali się wystarczająco. Może to on chciał być rozdarty.
"Jestem masochistą."

- Bluźnierca!
- Wolę głośno bluźnić niż być cichym skurwysynem.

Jest postawnym mężczyzną o walorach sprzyjających pracy jaką wykonuje. Dwieście funtów ubranych w niespełna dwa metry miary. Nie pchałby się śmierci do gardła nie wiedząc że można się nim udławić. Łeb przystrojono mu burzą ciemnego włosa. Ponoć jest blondynem choć ciężko to stwierdzić w mroku nocy (wtedy bowiem można się na niego natknąć najprędzej). Ma jadowicie zielone oczy. Źrenice zawężają się w dwie pionowe krechy w obliczu piekła. Urody nadrabiają mu północne rysy i kilkudniowy zarost. Na pierwszy rzut oka zwykły człowiek. Nie do końca zwykły człowiek.Michael ma w sobie coś ze starożytnych. Silniejszy od ludzi potrafi zgiąć oburącz stalową rurę. Zawyżone tętno pomaga mu nigdy nie marznąć. Parzy dotykiem.
Posiada przemianę którą walczy z potworami. Chowa w sobie duszę smoka, gdy ją uwolni przeistacza się w kilkudziesięciotonowe, obsydianowe smoczysko z ogromną rozpiętością skrzydeł. Bestię zwą Abbadonem (szkic z przełomu siedemnastego wieku - autor zginął w niewyjaśnionych okolicznościach). Zaś płomień w jej trzewiach gorzeje błękitem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz